Jeżeli śledzicie nasz blog, to dobrze wiecie, że lubimy prezentować Wam nietuzinkowe miejsca, które często kryją się poza głównym szlakiem turystycznym. Tym razem postanowiliśmy zrobić coś, czego nigdy wcześniej nie opisywaliśmy na blogu – wypróbować kilka ekstremalnych atrakcji na Dolnym Śląsku, które sprawią, że Wasz puls zacznie bić trochę szybciej. Łącznie opiszemy Wam 5 takich miejsc, które dostępne są dla każdego turysty bez wymagania wcześniejszych szkoleń lub specyficznych umiejętności.
Trzeba naturalnie jednak posiadać w miarę dobrą kondycję fizyczną, by móc sprostać niektórym z nich. Na początku musimy wyjaśnić, że darowaliśmy sobie atrakcje, z których trzeba gdzieś skakać w otchłań… Aż tak wysokiego poziomu adrenaliny nie potrzebujemy. Z oczywistych względów niestety nie mogliśmy się podjąć tego wyzwania we trójkę, dlatego do większości ekstremalnych atrakcji (4 z 5) oddelegowany został Krystian. Może to i lepiej? Ja chyba niektórych z nich nie mogłabym sprostać, chociaż kto wie czy nie spróbuję w przyszłości. W końcu do odważnych świat należy,
Na wstępie chciałem zaznaczyć, że nigdy wcześniej nie miałem styczności z jakąkolwiek jazdą rowerem po górach – tym bardziej z enduro, tak więc ta atrakcja zmiotła mnie całkowicie! Tyle emocji, pozytywnych wrażeń i uczucia walki o własne życie nie miałem jeszcze nigdy. I chyba to właśnie wpłynęło na to, że tę atrakcję muszę umieścić na piedestale naszej podróży po ekstremalnych atrakcjach Dolnego Śląska. Zacznijmy jednak od początku, ponieważ sam miałem małą zagwozdkę, czym tak właściwie jest MTB i jak ma się do tego zjazd enduro?
Czy to nie jest przypadkiem to samo określenie? Otóż jak na moje proste rozumienie laika, MTB jest to po prostu określenie charakteryzujące typ roweru nadający się do różnorakich przejazdów górskich. Tych zaś jest kilka rodzajów. Możemy napotkać trasy nadające się na przykład do Downhillu, czyli szybkiego zjazdu górskiego, niewymagający pedałowania a jedynie „pompowania” , Freeride , czyli mega ekstremalna jazda poza przygotowanymi trasami (tzw. na przełaj), lub też Enduro czyli zjazd górski angażujący nas w pokonywanie specjalnie przygotowanych tras zawierających zarówno strome zjazdy, zakręty, utrudnienia w postaci kamieni, korzeni i innych naturalnych przeszkód, ale także wymagający od nas pokonywania podjazdów. Można więc zarówno zdrowo się na pedałować jak i wyszaleć podczas zjazdów.
Swoją przygodę rozpoczęliśmy więc od przyjazdu do Srebrnej Góry i dotarcia na ulicę Polną 14 – skąd zostałem wzięty pod skrzydła eksperta – Marka, który jest „ojcem założycielem” tras MTB w Srebrnej Górze. Po starannym doborze roweru odpowiedniego do mojej masy i wzrostu, zapakowaliśmy rowery na busa i pojechaliśmy do punktu startowego. Stąd udaliśmy się jeszcze kawałek wyżej, i rozpoczęliśmy zjazd trasą podstawową, dobrą dla nowicjuszy takich jak ja.
Nie spodziewałem się tego, że enduro tak wyssie ze mnie energię. Ciągłe skupienie, podjazdy pod górę oraz stanie na nogach przy zjazdach, z jeszcze niewyćwiczonym „luzem w rękach i nogach” pokazało mi, że kondycyjnie muszę jeszcze nad sobą popracować. Jednak emocje i adrenalina jakie towarzyszą przy takiej aktywności fizycznej są wręcz powalające! Połączenie gór, roweru i świetnie przygotowanych tras jest czymś, czego jeszcze z pewnością będę chciał spróbować. Fajną sprawą jest jeszcze to, że każdy znajdzie tam trasę odpowiednią dla siebie począwszy od łatwych tras do eksperckich. Jeżeli jesteście ciekawi, jaki repertuar tras oferuje Srebrna Góra, to zapraszam do zapoznania się z nimi na stronie osób odpowiedzialnych za rozbudowę tras MTB w tym rejonie: PM Bikes Experts.
Rozpoczęcie przygody z MTB nie jest jednak najtańszą rozrywką jaką możemy sobie wymarzyć – cena dobrej jakości roweru potrzebnego do niedzielnych wypadów na trasy wynosi około 5 000 – 10 000 złotych. Na szczęście istnieje opcja wynajmu roweru w punkcie takim jak w Srebrnej Górze, w cenie 100 zł za rower na cały dzień + 15 zł za podwózkę do góry. W zamian dostajemy sprawny i gotowy do boju rower, na którym można spróbować swoich sił w świecie MTB. Polecamy!
Ekstremalna trasa w podziemiach kopalni uranu Podgórze w Kowarach
Kopalnię Podgórze w Kowarach mieliśmy już przyjemność zwiedzać kilka lat temu i już wtedy spodobała nam się panująca w niej surowość. Były to początki jej działalności i ucieszyła nas bardzo informacja o planowaniu otwarcia trasy ekstremalnej. Minęło trochę czasu i przytrafiła się okazja ponownych odwiedzin Kowar i kopalni Podgórze, by poeksplorować surowe korytarze szybu numer 19 i zobaczyć jakie tajemnice skrywają.
Na wstępie należy zaznaczyć, że jest to atrakcja, w której trzeba liczyć się z niedoborem światła, ponieważ trasę oświetlają jedynie latarki czołówki, oraz że w niektórych odcinkach będzie się trzeba czołgać. Warto więc zabrać ze sobą ubrania, które można pobrudzić, oraz coś na przebranie. Spora część chodnika jest zalana przez wodę, jednak nie trzeba się o to martwić, ponieważ na wyposażenie dostajemy wodoodporne nakładki na nogi, które teoretycznie nie powinny przepuszczać wody. Prawdopodobnym jest jednak, że podczas jakiegoś nieuważnego manewru kamień je Wam przebije lub rozetnie, więc tak czy siak skończycie z mokrymi nogami, jak to było w moim przypadku. Ale w końcu jest to trasa ekstremalna! Trzeba się spodziewać wycisku i zero taryfy ulgowej 🙂
W mroczne korytarze kopalni Podgórze zabrał nas przewodnik Marcin, który oprócz mnie miał jeszcze pod opieką jedną osobę. Całe ekstremalne zwiedzanie zaplanowane jest na około 2 godziny, jednak że było nas tylko dwoje, to otrzymaliśmy mały bonus i zwiedziliśmy także mniej uczęszczane trasy. Oczywiście na początku wyprawy zostaliśmy poinstruowani o podstawowych zasadach bezpieczeństwa, takich jak uważanie na niskie stropy korytarzy oraz na spróchniałe podpory. Jednym słowem, nie mieliśmy dotykać ani opierać się o nic, co mogłoby potencjalnie się zepsuć i zrobić nam krzywdę. Brzmi rozsądnie.
Wyruszyliśmy więc przed siebie słuchając opowieści Marcina o historii tego miejsca, znaleziskach oraz odkrywaniu opuszczonych szybów kopalni. Nasza ekstremalna przygoda rozpoczęła się, gdy doszliśmy do schodów prowadzących na górny poziom szybu numer 19. Fascynującym było zobaczyć mroczne korytarze, w których występowała woda, kamienie po oberwaniach stropu oraz części starych podpór. To wszystko tworzyło naprawdę niepowtarzalny klimat, skąpany w półmroku. Co ciekawe w takich warunkach bardzo dobrze radzą sobie proste formy życia takie jak bakterie, grzyby lub porosty. Ich kolonie tworzą niekiedy bardzo interesujące kształty, i niektóre z nich potrafią świecić w ultrafiolecie, dając niezwykły widok.
Zdecydowanie polecamy tą ekstremalną atrakcję dla wszystkich ceniących sobie podziemne wycieczki i lubią eksplorować „nieznane” miejsca. Koszt takiej wyprawy nie jest też jakiś powalający, ponieważ wynosi 80 zł / osobę, więc warto w takiej cenie przeżyć tą niesamowitą przygodę.
Tor wyścigowy w Krzywej i przejażdżka sportowym autem Ferrari 458 Italia
Ta atrakcja jest przeznaczona dla każdego maniaka szybkości, lubiącego głośny gwar silników sportowych samochodów. Podczas przygotowania artykułu zdziwiliśmy się, że tak blisko nas znajduje się tor wyścigowy. Tor został zaprojektowany na starym pasie lotniskowym i mierzy około 2 kilometry. Jak się okazało taki dystans w aucie, które pod maską kryje 570 koni mechanicznych to chwila moment… Wybór auta, którym mieliśmy wyszaleć się na torze nie był wcale prosty. Skorzystać mogliśmy z takich legend jak McLaren 650s, Ferrari F340, Nissana GT-R, Chevrolet Corvette, Lamborghini Gallardo, Dodge Viper SRT 10 lub Porsche 911 GT3.
Zapytacie się więc, dlaczego mając do dyspozycji taką flotę pojazdów zdecydowaliśmy się na Ferrari 458 Italia? Powód był naprawdę błahy… Po prostu w dzieciństwie pamiętam, że miałem taki resorak i śmigałem nim po iście legendarnym dywanie, który zdobił większość pokoi chłopców… Ach te wspomnienia! Spełniło się więc poniekąd moje marzenie z dzieciństwa.
Warto zaznaczyć jednak, że flota wyżej wymienionych samochodów nie znajduje się na torze w Krzywej codziennie, a jedynie podczas organizowanych cyklicznie eventów. Przejazd jest więc urozmaicony wieloma osobami, które przychodzą podziwiać pojazdy lub chcą wypróbować moc jaka drzemie pod ich maskami.
Po wypełnieniu kilu formularzy byliśmy gotowi, by usiąść za sterami Ferrari, gdzie po krótkim szkoleniu przez instruktora mogliśmy wcisnąć gaz do dechy. W tym samym momencie wydarzyły się dwie rzeczy – rozległ się potężny huk z silnika, a mnie wbiło w siedzenie. Noga automatycznie odskoczyła od pedału gazu. Boże jaką to ma moc! Warto nadmienić, że na co dzień jeździmy spokojnym Suzuki Swift, który z przyśpieszeniem nie ma zbyt dużo wspólnego, tak więc taki zryw był dla nas wręcz przytłaczający. Ale szybko do niego przywykliśmy i na kilku prostych staraliśmy się ujarzmić niesforne rumaki. Adrenalina i frajda jaka uczestniczyła przy pokonywaniu zakrętów, by później wyjść z nich na pełnej mocy był świetny!
Jedyne co byśmy zmienili w tej atrakcji, to liczba przejazdów. Jeden raz to zdecydowanie za mało, ponieważ dopiero poznaje się tor jazdy. Myślimy, że przy drugim przejeździe moglibyśmy poszaleć bardziej i w większym stopniu zobaczyć co do zaoferowania ma ta bestia.
Jeżeli jesteście chętni przeżyć taką przygodę wśród drogich sportowych pojazdów, to Tor w Krzywej czeka na Was! Nie jest to jednak tania zabawa, ponieważ jeden przejazd to koszt około 400 złotych. Z całą ofertą możecie się zapoznać na stronie Prezentów Marzeń. Znajdziecie tam nie tylko sportowe auta, ale i pomysły na naprawdę nietuzinkowe pomysły na prezenty.
Ustrzel swoją ekstremalną atrakcję na strzelnicy - Strzelnica RCS w Lubinie
Następną ekstremalną atrakcją, jaką możecie wypróbować na Dolnym Śląsku jest strzelnica w Lubinie. Tak jak w przypadku poprzednich miejsc, nigdy nie mieliśmy do czynienia ze strzelaniem z broni palnej, więc było to dla nas zupełnie nowe przeżycie. Jako, że w naszym mieście stosunkowo niedawno otworzono strzelnicę, to postanowiliśmy skorzystać właśnie z niej. Przeglądając ofertę zobaczyliśmy, że do wyboru oprócz podstawowych broni, na pakiet który składają się jedynie ilości oddanych strzałów, można skorzystać z pakietów specjalnych odnoszących się do danej epoki lub typu broni. W repertuarze oferty RCS’u można więc skorzystać z takich zestawów jak Crazy Russian (pistolet P-83, Pistolet TT-10, AK (kałach)), Marines (pistolet COLT 1911, Karabin M16A1, Karabin M14) czy pakiet Vietnam (karabin SKS, pistolet TT-10, karabin Mosin). Wybór jest więc ciekawy, a koszt skorzystania z jednego z pakietów wynosi około 100 zł. Całą ofertę możecie zobaczyć na stronie Strzelnicy RCS w Lubinie.
Dla nas przygotowano pakiet mieszany, w którym mieliśmy okazję wypróbować kilka rodzajów pistoletów, karabiny AKM i AR15, strzelbę, Mosina oraz jeden z nielicznych karabinów maszynowych BREN dostępnych na rynku strzelnic w Polsce. Największą frajdę ze strzelania sprawił mi pistolet Canic TP9 z powodu posiadania zintegrowanego celownika laserowego, który ułatwiał oddanie precyzyjnego strzału, oraz strzelba, ze względu na rodzaj przeładowania typu „pompka” i bestialską moc.
Największy problem miałem zaś z karabinem maszynowym BREN. Bardzo ciężko mi się z niego celowało. Satysfakcjonującym było jednak poczucie odrzutu i mocy jaką charakteryzuje się ta broń.
Podsumowując, wycieczka na strzelnicę jest bardzo odprężającą i pouczającą formą aktywnego spędzania czasu. Można się przy tym nieźle namęczyć, ponieważ zarówno celowanie jak i neutralizacja odrzutu broni powoduje, że musimy angażować wiele partii mięśni, które na co dzień nie są aż tak eksploatowane.
Spływ górską rzeką - spływ kajakowy Przełomem Bardzkim
Dla osób nieposiadających sporego doświadczenia w kajakarstwie, takich jak my, spływ typowo górską rzeką może zakończyć się bardzo nieprzyjemnie, dlatego zawsze warto mierzyć siły do swoich umiejętności. Z tego powodu na swoje pierwsze spotkanie z górską rzeką wybraliśmy spływ Przełomem Bardzkim na Nysie Kłodzkiej. Korzystając z zaproszenia firmy Ski-raft udaliśmy się do Barda, by tam zakosztować trochę adrenaliny w połączeniu z naturą.
Swoją przygodę rozpoczęliśmy od pozostawienia samochodu w punkcie startowym w Bardzie i transportu autobusem do oddalonego o kilka kilometrów miejscowości Ławica, gdzie rozpoczyna się spływ. Po szkoleniu i przedstawieniu trasy przez instruktorów, wypłynęliśmy ku przygodzie. Nysa Kłodzka na Przełomie Bardzkim nie jest bardzo rwącą rzeką, dlatego dostępna jest dla każdego, kto sprosta około trzem godzinom umiarkowanego wiosłowania. Cała trasa ma w przybliżeniu dystans 15 kilometrów i kończy się na przystani w Bardzie. W trakcie tych kilku godzin mogliśmy zanurzyć się w przepięknym otoczeniu rozmaitej przyrody i fascynującym życiem dzikich stworzeń zamieszkujących pobliże Nysy Kłodzkiej.
Dla osób bardziej doświadczonych w spływach górskimi rzekami istnieje możliwość zorganizowania wyprawy o różnej skali trudności. W Sudetach jest kilka rzek przystosowanych do spływów od skali WW (White Water) 0 do VI. Do wyboru jest między innymi Dzika Orlica, Bystrzyca Dusznicka czy też Biała Lądecka. W zależności od wybranego odcinka powyższych rzek można dostosować skalę trudności. Przy wyborze takiego pakietu atrakcji, należy liczyć się z tym, że nurt rzeki przybiera na prędkości, trzeba sprawnie manewrować kajakiem, radzić sobie z falami i wystającymi skałami.
My takich umiejętności nie posiadamy, dlatego spływ Przełomem Bardzkim (WW-0) był dla nas odpowiedni. W szczególności, że zaraz po Bardzie udaliśmy się do Srebrnej Góry, gdzie dodatkowo wypruł nas z sił MTB.
Ufff, udało nam się więc przebrnąć przez Ekstremalne Atrakcje Dolnego Śląska! Musimy przyznać, że był to chyba najbardziej wymagający dla nas wpis, jaki powstał do tej pory na blogu. Przez dynamikę powyższych atrakcji oraz niekiedy niesprzyjające warunki panujące na obiekcie, było naprawdę trudno uchwycić wszystkie momenty aparatem. Jak zwykle musimy walczyć z urodzajem zdjęć, tak w tym wypadku było ciężko uzyskać zdjęcia z zadowalającym nas efektem. Pomimo wszystkiego było to dla nas zarówno jedno z najciekawszych przeżyć, w którym odkryliśmy wiele nowych doświadczeń oraz podszkoliliśmy trochę nasz warsztat fotograficzny. Myślimy, że nasza przygoda z ekstremalnymi atrakcjami na pewno się nie skończy i będziemy próbowali sprostać innym wyzwaniom – oczywiście w granicach rozsądku i umiejętności.
Interaktywna mapa z lokalizacjami Ekstremalnych Atrakcji Dolnego Śląska
Tak jak zawsze, na końcu wpisu pozostawiamy Wam interaktywną mapę z atrakcjami Dolnego Śląska, tak byście mogli łatwiej zaplanować swój wyjazd. Tak jak wspominaliśmy wcześniej, każda z przedstawionych przez nas atrakcji dostarczy Wam mnóstwo pozytywnych przeżyć. Dla nas, jak pisaliśmy na wstępie, największym wyzwaniem i dostawcą adrenaliny był zjazd MTB w Srebrnej Górze. Ciekawi nas jednak, jaką najbardziej szaloną przygodę/atrakcję Wy zrealizowaliście? Dajcie znać koniecznie, ponieważ może będziecie dla nas inspiracją do podjęcia kolejnego wyzwania!
Jest to drugi wpis, który powstał w ramach 2-gich Turystycznych Mistrzostw Blogerów organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną, w których 16 blogerów reprezentuje swoje województwo w Polsce. Jesteśmy dumni, że możemy reprezentować Dolny Śląsk, ponieważ już od kilku lat promujemy różne dolnośląskie atrakcje turystyczne i na łamach naszego bloga znajduje ich pokaźna kolekcja. Zapraszamy więc do zwiedzania przepięknych Tajemnic Dolnego Śląska. Nasz Pierwszy artykuł możecie przeczytać tutaj: Wygasłe Wulkany na Dolnym Śląsku – unikatowa atrakcja na skalę Polski
Partnerem artykułu jest Dolnośląska Organizacja Turystyczna.
10 komentarzy
Nie określiłabym tego ekstremalnymi atrakcjami, ale fajnie, że pokazujecie chociażby spływ, ekstra, gdy ludzie wracają do natury! Nie wiedziałam o zjeździe Enduro w Srebrnej Górze, fajna opcja!
Jak na zwykłego turystę, te atrakcje mogą dostarczyć trochę adrenaliny 🙂 A jak na zieloną osobę Enduro na prawdę wymiata!
Ten spływik i zjazd Enduro wyglądają kusząco! 🙂 Lubimy te aktywności!
Enduro najbardziej przypadło nam do gustu. Chociaż nie pogardzilibyśmy drugi raz pójść na trasę podziemną 😀
Z tego wszystkiego, to kopalnia uranu i spływ byłyby dla nas najbardziej interesujące! 🙂 Testujcie dalej, jestem ciekawa kolejnych ekstremalnych atrakcji! 😀 Buziaki dla Was! :*
Dziękujemy! Mieliśmy w ogólnym zamyśle wypróbować inne atrakcje, ale trochę czasowo się nie wyrobiliśmy. Ale co się odwlecz to nie uciecze! 🙂
Ja zdecydowanie wybieram spływ Przełomem Bardzkim 🙂 Uwielbiam tego typu aktywności i kontakt z wodą 😛 Pewnie w tym roku już się nie uda, ale w następnym na bank ruszam!
Warto spróbować! A widoki naprawdę ciekawe i aktywność polecana także dla dzieci jako jedyna w naszym zestawieniu 😀
Tor wyścigowy mam w planach kupić mojemu chłopakowi na 30 urodziny 😉
super, powinien się ucieszyć 🙂 A jakieś konkretne auto masz na oku? 🙂