Góra Włodarz (811 m n.p.m.) leży w północno-zachodnich Górach Sowich, pomiędzy miejscowościami Głuszyca i Walim. Nie jest to wysoka góra, a jej szczyt jest w pełni zalesiony, przez co na pewno nie zobaczycie spektakularnych widoków. Z tego powodu warto pójść tam w okresie zimowym, kiedy na szlaku zalega śnieg. Urozmaici on Wam na pewno wędrówkę i będzie stanowić fajną przygodę dla początkujących turystów chcących rozpocząć swoją przygodę z górami zimą.
Co więcej, dla mnie samej Włodarz był małym kamieniem milowym w moim życiu, ponieważ po raz pierwszy wybrałam się w góry całkiem samotnie. Bez Krystiana, bez znajomych. Tylko ja, góry i mało mało uczęszczany szlak. Niby nic wielkiego, jednak jestem osobą odrobinę bojaźliwą, co do niedawna nie potrafiła zasnąć sama w nocy w domu. Stopniowo jednak przełamuję swoje lęki i wiecie co? Idzie mi całkiem dobrze i zgadzam się z powiedzeniem, że strach ma często wielkie oczy! 🙂
Rozpoczęcie szlaku na Włodarza (811 m n.p.m.) od strony Stawów w Głuszycy
Warto zacząć swoją wędrówkę z Głuszycy. Można tam dojechać autobusem, pociągiem lub samochodem. Z początku zaczynamy szlakiem niebieskim i żółtym, który biegnie wzdłuż ulicy Leśnej. Jest tam też miejsce do zaparkowania samochodu (np. przy skrzyżowaniu z ulicą Górną). Trasa jest spokojna i bez większych problemów będziecie tam mogli dojechać samodzielnie.
Przed rozejściem się szlaku żółtego z niebieskim, znajduje się kilka łowieckich stawów. Są one mocno związane z historią II Wojny Światowej, ponieważ potrzebne były do istniejącego na tamtym terenie przemysłu zbrojeniowego. Woda w przemyśle potrzeba jest głównie do chłodzenia i hartowania metali lub do wytwarzania pary, dlatego każdy obiekt trudzący się obróbką metali musiał mieć jej pod dostatkiem. Dzisiaj są one sprywatyzowane i często można spotkać nad ich brzegiem rybaków. Ciekawostką odnośnie tych stawów jest też fakt, że kilka lat temu odnaleziono w nich wiele niewybuchów właśnie z okresu wojny. W sumie nie powinno to nikogo dziwić, ponieważ w czasie wojny tereny przemysłu zbrojeniowego były jednym z kluczowych punktów ataków militarnych.
Kompleks Soboń - podziemia projektu Riese
Wzdłuż szlaku żółtego natkniemy się na pozostałości kompleksu Soboń, który wchodził w skład nazistowskiego projektu Riese, wokół którego krąży wiele tajemnic. Niektórzy uważają, że Projekt Riese miał na celu wybudowanie wielkiego podziemnego miasta, w którym wybrani, wysoko postawieni zwolennicy III Rzeszy mieli mieć schronienie na wypadek wojny atomowej. Inni wierzą, że było to miejsce tajnych badań wojskowych, w których opracowywano rodzaje broni mogących odmieć losy II Wojny Światowej i przechylić szalę zwycięstwa. Według plotek to właśnie w obiektach Riese miały zostać opracowane takie konstrukcje jak: czołg Maus'e będącym jak na tamte czasy gigantem ważącym przeszło 188 ton, rakiety dalekiego zasięgu, bomby dużego rażenia o nawie Dzwon, oraz projekty samolotów bojowych. Nie brakuje też teorii iście zaczerpniętych z gier typu science-fiction, w których rzekomo przetrzymywano statki kosmiczne lub budowano wehikuły czasu. Jaka jest prawda? Prawdopodobnie jest ona dużo nudniejsza, niż w przedstawionych teoriach. Prawdopodobnie był to zwykły obiekt wojskowy, zlokalizowany w nienarażonych na ostrzał Górach Sowich. Takie są nasze przypuszczenia, jednak zdajemy sobie sprawę, że do miana ekspertów na temat Riese jest nam naprawdę daleko 🙂
Odnośnie Kompleksu Soboń to nie są one dostępne dla ogólnego ruchu turystycznego, tak jak np. Włodarz czy Sztolnie Walimskie. Są jednak strony oraz filmy pokazujące, jak niektórzy eksplorują ich zakamarki na własne ryzyko. Ja jeszcze taka odważna nie jestem, dlatego musicie mi wybaczyć i zadowolić się zdjęciami obiektu od zewnątrz 🙂
Samotne chodzenie po górach - osobiste konkluzje
Samotne wejście na Włodarza było dla mnie małym rodzajem małego sprawdzianu. Specjalnie wybrałam nie za dużą górę, ponieważ na pierwszy raz nie chciałam dodać sobie jeszcze ekstremalnych warunków wspinaczkowych. Chodziło mi tutaj bardziej o sprawdzenie siebie pod kątem logistycznym i emocjonalnym. Teraz z perspektywy kilku dni mogę z dumą powiedzieć, że zakończyła się ona sukcesem. Ta mała wycieczka poprawiła moją pewność siebie oraz pozwoliła przez dwa dni w samotności przemyśleć wiele rzeczy. Upewniła mnie także w przekonaniu, że większość lęków bierze się z niedocenieniem siebie lub kompleksów, które są w Tobie zaszczepione. Przekonałam się po raz pierwszy w Norwegii podczas zdobywania Języka Trolla, gdzie pozbyłam się lęku wysokości. Nie całkowicie, jednak już nie boję się go panicznie. Nie wyobrażam sobie tego, jakbym chodziła po górach i zwiedzała miasta gdybym nadal się tak obawiała wysokości. Od tego momentu postanowiłam walczyć z przeciwnościami, które przeszkadzają mi w normalnym funkcjonowaniu i cieszeniem się podróżami 🙂
Jakie są moje osobiste konkluzje z samotnego podróżowania? Trzeba być naprawdę mądrą i ciekawą osobą, by móc ze sobą spędzić tyle czasu. Naturalnym jest, że jak nie ma się do kogo odezwać to prowadzi się konwersację samym ze sobą. Przez te dwa dni miałam czas wyłącznie dla siebie, dla swoich problemów, rozważań i zapytań. Dało mi to naprawdę dużo, jednak czy mogłabym wyjechać na samotną wyprawę na tydzień, dwa, miesiąc? Nie wiem i chyba nie chciałabym się tego przekonać. Z Krystianem w podróżach dobrze spędza mi się czas i nieraz pomimo drobnych spięć wiem, że mogę na niego liczyć i zawsze podjąć jakiś ciekawy temat do rozmów. W dodatku uzupełniamy się i we dwoje zawsze jest łatwiej. Z całego serca polecam Wam jednak pójścia kiedyś samemu w góry, ponieważ naprawdę warto.
Szczyt Włodarz (811 m n.p.m.)
Na Rozdrożu pod Moszną należy skręcić w lewo i kierować się dalej niebieskim i czerwonym szlakiem. Nie przechodzi on bezpośrednio przez szczyt Włodarza, dlatego w pewnym miejscu (mniej więcej w połowie drogi do Przełęczy Marcowej) należy skręcić w ścieżkę w prawo i kierować się nią na najwyższy punkt wzniesienia, który od razu jest widoczny gołym okiem. Tabliczka z nazwą góry jest pomarańczowa, więc rzuca się w oczy. Pomocną aplikacją, którą zawsze zabieramy ze sobą w góry jest Mapa-Turystyczna. Bardzo dobrze sprawdza się na Polskich szlakach.
Droga powrotna
Po zdobyciu szczytu i powrocie do szlaku, można wrócić tą samą drogą, jednak proponuję kontynuować wędrówkę aż do Przełęczy Marcowej, a następnie odbić w lewo w szlak niebieski i mijając kolejne stawy wrócić do Głuszycy.
Podsumowanie wejścia na Włodarza
- szlak warto zacząć przy ulicy Leśnej w Głuszycy, gdzie można zostawić samochód;
- cała trasa to trochę ponad 10 km;
- zaczynamy od szlaku niebiesko-żółtego, później kontynuujemy żółtym, zielony, niebiesko-czerwonym i kończymy niebieskim;
- za pokonanie trasy przysługują nam orientacyjnie 8 punktów GOT;
- Włodarz wchodzi w skład Diademu Polskich Gór.