Spis treści
Cypr czyli wyprawa do słonecznego raju
Pechowy początek wyprawy na Cyprze
Już drugiego dnia dość niefortunnie się przewróciłam. Szliśmy sobie na plażę jak gdyby nigdy nic i nagle… bum! Po prostu poślizgnęłam się na chodniku i upadłam w taki sposób, że cały ciężar swojego ciała skupiłam na kostce. Całe szczęście jej nie skręciłam (chociaż daje się we znaki do dziś), a tylko mocno stłukłam i nadwyrężyłam. Krystian okazał się jednak świetną „pielęgniarką” i za pomocą zimnych okładów pomógł mi jakoś przetrwać najcięższy kryzys 🙂
Ayia Napa – plaże
Nissi beach plaża pełna cypryjskiego słońca
Wspominając Ayia Napę na pewno nie można pominąć tysiąca turystów, bo to właśnie głównie oni napędzają okoliczną gospodarkę. Jest ich sporo na każdej plaży i na brak atrakcji nie mogą narzekać. Jeżeli mają wystarczającą ilość pieniędzy to mogą bawić się dniami i nocami.
Burza piaskowa na Cyprze
Co do odwiedzonych przez nas miast możemy powiedzieć, że mają one dwie twarze. Nocą budynki są przepięknie oświetlone i zewsząd huczy głośna muzyka, a w dzień miasto staje się leniwe i życie tętni tylko na plażach.
Ceny na Cyprze
Może warto jeszcze wspomnieć o tamtejszych cenach. Za tygodniowy wynajem dwupokojowego apartamentu na booking.com z kuchnią półtora kilometra od plaży daliśmy 1035 zł (bez klimatyzacji). Chcieliśmy gotować sobie sami, ale ciężko było kupić coś sensownego do jedzenia – w sklepach (nawet marketach) większość półek zajmowały alkohole i pamiątki. A jak już coś znaleźliśmy, to ceny naprawdę nas odstraszały.
- 3 euro za podejrzany kawałek sera?
- 5 euro za winogrona?
- 3 za kilogram marchewek?
Jeszcze gdyby to było świeże. Ale wszyscy stołowali się w restauracjach, więc nikt nie kupował takiego jedzenia. Myśmy w końcu stanęli na zupkach chińskich i makaronie z sosem.
W dodatku na wielu sklepach były szyldy z napisami, że można kupić tam produkty z Rosji. Widocznie Rosjanie wolą swoje sprawdzone rzeczy i nie chcą próbować innych.
Słone Jezioro w Larnace
Ostatnim miejscem, jaki zwiedziliśmy na Cyprze, było Słone Jezioro w Larnace. Pisaliśmy już o nim tutaj. Najbardziej jednak zapamiętaliśmy z niego to, że było niesamowicie gorąco i duszno. Naprawdę! Aż kręciło mi się w głowie, było mi słabo i nie miałam siły iść. W pewnym momencie nawet pomyślałam: jesteśmy daleko od jakiejkolwiek ulicy, tutaj nikt nie chodzi, żadnych budynków w pobliżu. Jak zaraz zemdlejemy, nikt nas nie znajdzie!