Strona Główna Europa Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

Przez WolnymKrokiem
Opublikowane: Ostatnio uaktualniona na: 31 komentarzy

Zaplanuj zwiedzanie Kopalni Kobaltu w Norwegii!

Co zrobić, jeśli jesteśmy w okolicy Oslo i mamy wolny dzień? Koniecznie pojechać do kopalni kobaltu niedaleko Vikersund!
Na miejscu mieliśmy do wyboru dwie opcje zwiedzania: sami albo z przewodnikiem. Co prawda w tej pierwszej nie zobaczy się wszystkiego (tylko teren kopalni i jeden szyb), ale na opcję płatną po prostu nie było nas stać. Nawet nie pamiętam dokładnie ceny, wolałam ją wyprzeć ze swojej studenckiej świadomości.
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Początek zwiedzania i spotkanie z Trollami

Na początku przywitał nas zamknięty w celi troll. Jak się później okazało był to jedyny schwytany osobnik. Resztę można było zobaczyć jeśli uważnie zwiedzało się okolice. Ewidentnie niebezpieczny teren. Dzieci zdecydowanie trzeba trzymać blisko siebie bo jak wiadomo norweskie trolle uwielbiają je porywać!

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket


Kopalnia Kobaltu Blafarveværket


Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

Z tego miejsca mogliśmy zobaczyć większą część terytorium kopalni. Panorama dość ładna, chociaż niepozorna. To co najciekawsze skrywało się przecież pod ziemią.

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
W pierwszej chwili wydawało nam się, że zwiedzenie kopalni zajmie nam dość mało czasu. Ale im dalej szliśmy, tym okazywało się, że teren kopalni wcale nie ogranicza się do osady, ale ciągnie się jeszcze wiele kilometrów wgłąb lasu. Niestety nie mieliśmy tyle czasu by zwiedzić całość, ponieważ trochę za późno przyjechaliśmy (przed 16.00). Dlatego jeżeli chce się porządnie zwiedzić wszystkie atrakcje, i spokojnie pospacerować wśród opustoszałych sztolni trzeba wyjechać z Oslo koło godziny 10.
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

 

Praktyczny warsztat norweski

Jest to też dobre miejsce na wycieczkę z dziećmi. Czeka tu na nie trochę atrakcji, np. stoły z kawałkami drewna, gwoździami i młotkami. Wszystko dostępne dla każdego. Przyznam, że nie wyobrażam sobie takiej atrakcji w Polsce. Nie dość, że wszystko nie było przykute łańcuchem do skały to jeszcze dostępne dla dzieci. Czasami zastanawiam się czy to polskie dzieci są takie nieodpowiedzialne czy norweskie tak ułożone.
W każdym razie chłopaki mieli uciechę. W końcu jeden inżynier, a drugi już niebawem. Obeszło się też bez urazów 🙂

 

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Zwiedzanie osady górniczej kopalni Kobaltu w Blafarveværket

 
Na terenie kopalni znajdowało się kilka budynków, między innymi była szkoła, gdzie teraz mieści się małe muzeum kopalni. Na parterze wystawione były kamienie zawierające kobalt, przedmioty, które nie mogłyby bez niego powstać (np. telefony komórkowe), oraz opisane metody jego wydobycia i zarys historyczny tego miejsca. Większość eksponatów jest opisana w języku norweskim ale są także tłumaczenia na język angielski.
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

Po wejściu stromymi schodami znaleźliśmy się w pomieszczeniu z różnymi przyrządami do nauki, które były używane przez ówczesnych uczniów, takie jak liczydło czy instrumenty muzyczne. Dodatkowo wisiał sznur z pętlą – pierw pomyślałam, że wieszali tam niegrzecznych uczniów, ale zaraz wujek mnie olśnił i pociągnął za linę. I wtedy rozległ się dzwon! Potem przez chwilę kuzyn miał zabawę, jak widać na zdjęciu niżej 🙂

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
Kolejna atrakcja: szczudła! Nie tylko dla dzieci, bo wiele starszych Norwegów na nich śmigało. Akurat im nie zrobiłam zdjęcia, tylko Krystianowi, który próbował stawiać swoje pierwsze kroki.
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
Na terenie kopalni rozciągał się wspaniały zapach gofrów. Z góry wiedzieliśmy, że ich cena powali nas na kolana, więc czym prędzej szliśmy dalej zwiedzać i staraliśmy się o nich nie myśleć.
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Zwiedzanie Sztolni Kobaltu

 

Osoby, które zwiedzają za darmo, mogą wejść tylko do jednego szybu. Przed wejściem do niego można założyć kask oraz zieloną pelerynkę. Pelerynka chociaż wygląda dość komicznie na prawdę może się przydać. W kopalni panuje bardzo niska temperatura a w dodatku w niektórych miejscach kapie woda.

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
Szyb jest wąski i niski (kaski się przydają). Co jakiś czas można natknąć są na wnęki, w których umieszczone są postacie drążących w skale górników. Wydobywający się dźwięk stukotu narzędzi o skałę wzmacnia klimat tego  miejsca, pokazując jak ciężka i mozolna to była praca.
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
Krystian widmo

Wejście do Sztolni numer dwa

 
Kawałek dalej jest kolejny szyb dla osób zwiedzających z przewodnikiem. Jako że drzwi stały otworem postanowiliśmy zaryzykować i zwiedzić i to miejsce. W końcu trochę ryzyka w życiu trzeba podjąć! Nam opłaciło się ono, ponieważ widoki w środku były naprawdę niesamowite!
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

Po przejściu korytarzem wyjdziemy po drugiej stronie skały gdzie znajduje się wydrążony kamienny wąwóz.

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
Ten fragment był co prawda krótki, ale zrobił na nas bardzo duże wrażenie. Pełni zachwytu wróciliśmy szybem z zakazem wstępu i poszliśmy dalej szlakiem.

 

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Droga w głąb lasu i do dalszych wyrobisk kopalni kobaltu

 

Droga prowadziła cały czas pod górę zbocza, gdzie co jakiś czas były punkty widokowe. Warto było tam zatrzymać się na dłuższą chwilę i popatrzeć na te niesamowite dwustuletnie skalne korytarze, które wydrążyli kiedyś górnicy.

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Następnie spotkała nas niespodzianka. Jagody! Mnóstwo jagód! A ponieważ ja nie zbierałam, mogłam trochę porobić zdjęć, miałam nawet jedną wdzięczną modelkę.

 

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
W Norwegii w wielu miejscach można wpisać się do książki odwiedzin, dlatego i my pozostawiliśmy po sobie ślad. Ciekawe czy jak kiedyś uda nam się wrócić w to miejsce to czy odnajdziemy swój pamiątkowy wpis “Vi elsker Norge! Agnieszka og Krystian Polen”
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

Wracając do samochodu, zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę na punkcie widokowym.

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

Zjeżdżając stromą drogą w dół, co chwila napotykaliśmy owieczki. Oskar chciał raz nawiązać z nimi więź, więc zabeczał do oddalonych osobników. Gdy tylko to usłyszały, szybko przybiegły do naszego auta! Muszę przyznać, że dobry z niego poliglota 🙂

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Wodospad Haugfoss koło Vikersund

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilę (tylko na chwilę, bo spieszyło nam się do domu – czekała na nas pyszna lazania) przy wodospadzie Haugfoss.

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Jest to także ładne miejsce, warte odwiedzenia. Zaraz przy nim są ławki, więc można tam posiedzieć i się wyciszyć… Jest też koło wodne, które akurat było w renowacji. Prosta ale jakże ciekawa konstrukcja! Pokazuje ona, że już od wielu lat Norwedzy opierali swój przemysł o energię jaką dostarczało im ich największe dobro – woda.

 

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket

 

Kopalnia Kobaltu Blafarveværket
Za nami kolejny, pełen pozytywnych wrażeń, dzień w Norwegii. Szkoda tylko, że do kopalni nie przyjechaliśmy kilka godzin wcześniej, bo nie udało nam się zwiedzić wszystkiego. I może kiedyś będzie nas stać na zwiedzanie z przewodnikiem… 🙂

 

Może zainteresują Cię też te wpisy:

Ta strona używa plików cookies (ciasteczek), by była lepsza w funkcjonowaniu dla Ciebie. Mamy nadzieję, że nie jest to problem. Akceptuje Dowiedź się więcej

Wieża widokowa na Górze Donas
Cześć, świetnie że jesteś z nami!

Zapraszamy Cię byś był z nami na bieżąco

Polub nas na Facebooku lub zapisz się do naszego newslettera.

Fort na Wyspie Berlenga