Spis treści
Szlak Via Spluga – odcinek Montespluga – Splugen
Pakowanie biwaku i w trasę ciąg dalszy!
Susze dały się we znaki również w Alpach. Widać, jaki niski był poziom wody w jeziorze. W niektórych miejscach było całkiem wyschnięte co ułatwiło nam dostęp do jeziora. Woda oczywiście lodowata ale krystalicznie czysta. Szybkie ochlapanie się, przemycie twarzy i można znowu ruszyć zdobywać Szwajcarię. Było to ostatnie jezioro jakie spotkaliśmy na szlaku więc słusznie zrobiliśmy, że skorzystaliśmy z niego zawczasu.
Kiedy podchodziliśmy do jeziorka to przyłączyły się do nas dwa bawiące się osiołki. Zachodziły nam drogę i trochę obawialiśmy się, że chcą ode nas wysępić jedzenie. A jedyne co im mogliśmy im dać, to wafelki albo czekoladę, tak więc tym razem ich plany się nie powiodły. A gdy sobie to uświadomiły to poszły sobie brykać gdzieś indziej.
Montespluga to bardzo mała miejscowość położona na ponad 1900 m n.p.m. Nie widzieliśmy tam żadnego sklepu, tylko kilka hoteli oraz dwie restauracje. Od prawie doby nie spotkaliśmy żadnych ludzi, a tu nagle tyle turystów! Skąd oni się wzięli? Jak się okazało, w tym czasie zdecydowana większość Włochów bierze sobie co roku wolne, więc trafiliśmy na taki specyficzny okres. Co do ich trybu wypoczywania zdecydowana mniejszość chodzi po górach, za to uwielbiają jeździć po nich rowerami lub motorami po krętych drogach.
Montespluga – droga do granicy Włosko-Szwajcarskiej
Z Montesplugi mieliśmy już coraz bliżej do granicy ze Szwajcarią. Szliśmy coraz wyżej, po prawej stronie mając krętą ulicę dość często uczęszczaną zarówno przez samochody, jak i rowerzystów (także emerytów!). Widok mijających rowery aut w prawie 90 stopniowych zakrętach napawał nas o grozę. Przecież wystarczy jeden nieostrożny ruch lub źle wymierzona odległość między samochodem a rowerem i albo leżysz pod kołami albo w przepaści. Zdecydowanie jednak wolimy kamieniste dróżki z dala od dróg.
Po jakimś czasie, mimo że nie byliśmy jeszcze zbyt głodni lub zmęczeni, postanowiliśmy zrobić sobie odpoczynek, by zjeść sobie po wafelku podziwiając widoki Montesplugi. Były to nasze ostatnie kilometry po Włoskiej stronie alp i zaduma w jaką wprawił nas ten odcinek szlaku Via Spluga zdecydowanie zasługiwała na chwilę refleksji.
Przełęcz włosko-szwajcarska na trasie Via Spluga
Witaj Szwajcario!
Pierwsze kroki w Szwajcarii – Splugen
Potem zaczęliśmy szukać dostępu do internetu. Zapytałam się w informacji turystycznej, gdzie możemy znaleźć darmowe WiFi, po czym Pani mnie poinformowała, że powinniśmy iść do restauracji, zamówić chociaż coś do picia, i będziemy mogli skorzystać z Internetu. Co według mnie trochę mija się z celem, ale dobra. Oczywiście nie zrobiliśmy tego, bez Internetu przecież podróżnik może żyć. Ale zdziwiło nas jedno, to że w tak rozwiniętym i bogatym kraju nie ma ogólnodostępnej sieci WiFi przynajmniej w punktach informacji turystycznej.
Ostatni odcinek – ku Sufers
Głodni i zmęczeni ruszyliśmy do miejscowości Sufers, położonej półtora godziny drogi od Splugen, gdzie mieszkał nasz host. Na widoki nie mogliśmy narzekać. Dookoła było tyle zielonych pól, nad nimi lasy i na samej górze skaliste szczyty gór. Wspaniale! Wszystko wydawało nam się tutaj takie schludne i uporządkowane.
Wiem. wiem, mogliśmy mieć butlę z gazem i coś sobie ugotować. No cóż, nie jesteśmy jeszcze aż takimi survivalowcami, dlatego cierpieliśmy własne katusze. A poza tym najlepiej uczy się na własnych błędach.
W końcu jednak doczołgaliśmy się do Sufers – kolejna przepięknie położona miejscowość, także z jeziorem!
Jeżeli tak jak My jesteście zauroczeni szlakiem Via Spluga polecamy przeczytać nasze podsumowanie tej trasy i śledzenia pozostałej historii naszej autostopowej wyprawy z Włoch do Polski!
Poprzednie wpisy z trasy Via Spluga:
1) Droga do Isoli – początek szlaku Via Spluga
2) Isola – Montespluga, czyli ciąg dalszy szlaku w Alpach
Dalsza trasa wprost do Polski!
1) Bad Ragaz – Szwajcaria
2) Vaduz – Liechtenstein
3) Pól dnia w Austrii – Feldkirch
4) Fussen + zamek Neuschwanstein – Niemcy
27 komentarzy
Mieszkać 2km nad poziomem morza… Zazdroszczę takim ludziom – muszą mieć niesamowitą aklimatyzację, nic tylko jeździć w Himalaje 🙂 Widzę, że polubiłaś spanie pod namiotem,bo w którymś w ostatnich wpisów wspominałaś, że po raz pierwszy w życiu nocowałaś w namiocie – czyżbyś teraz już zawsze miała wybierać śpiwór? Pozdrawiam!
http://www.ladywagabunda.blogspot.com
Piękne widoki i urocze osiołki 🙂
Beautiful photos!!! 🙂
Też chciałabym mieszkać w górach 🙂 I myślę, że jeszcze wiele razy będę spać w namiocie!
Przepiekne zdjęcia i jak widać nawet namiot dał radę bez problemu! Mogłabym napisac, że Alpy są przepiękne, ale posądzisz mnie o samozachwyt ;-). Pozdrawiam.
Prawdy się nie oszuka, Alpy są wspaniałe 🙂
Piękne krajobrazy. Alpy niezależnie od kraju zachwycają. Wrzucajcie więcej fot z podróży! 🙂
Patrząc na zdjęcia i czytając relację coś naprawdę fajnego. Widoki przepiękne. To super, że namiot choć z nie najwyższej półki to się sprawdził. Myślę też, ze mieliście chyba po prostu szczęście, że nie robiono problemów na lotnisku. Sądzę, że zależy to od lotniska, a prędzej od konkretnych osób, które przeprowadzają kontrolę. Jednym by to przeszkadzało, a innym co widać w ogóle. Naprawdę super przygoda 🙂
piekne zdjecia!
I tak wydawało mi się, że wrzucając do postu 28 zdjęć to trochę za dużo 🙂
We Wrocławiu raczej przymykają oko na takie rzeczy. A najmniej dokładną kontrolę mieliśmy wczoraj na lotnisku w Larnace na Cyprze. Nic nie musieliśmy wyciągać z plecaków, nawet nie patrzyli na monitor..
Cudna podroz, Agnieszko, wedrowka meczaca ale ile bedzie wspomnien, zdjecia ! och jakie zdjecia! czy wedrowalas Droga do Santaigo de Compostela? chyba bardzo by Ci sie takie wedrowanie podobalo.
Nie, jeszcze tą trasą nie szłam, wszystko przede mną 🙂
My zawsze mamy z tym problem 😉 a przecież less is more 😉
Przepiękne widoki, zdjęcia bardzo ładne, zresztą jak zawsze. Te osiołki takie słodkie, też bym chciała, żeby mi takie zagrodziły drogę.
Widok po przebudzeniu rzeczywiście bajeczny ! A te osiołki były po prostu urocze :}
O! Jak milo widziec znajome widoki! Podziwiam, ze zdecydowaliscie sie na taki survival.
Pozdrawiam
http://dookola-swiata-w-jeden-dzien.blogspot.ch/
O maj! Jestem pełen podziwu nie tylko dla nieziemskich widoków, ale dla całej podróży i życia o wafelkach :P. I do tego namiot pod fortem, nie ma chyba już lepszego miejsca na spędzenie nocy!
Były takie pocieszne, długo jeszcze koło nas się kręciły 🙂
Za rok chcemy wrócić w te okolice 🙂
To chyba niedaleko Ciebie 🙂
Z tymi wafelkami to nie był może najlepszy pomysł, ale daliśmy radę 🙂
Coś w tym jest 🙂
Przepiękne miejsce! Ile bym dała, żeby spędzić tam kilka dni w samotności, podziwiając naturę.. Oglądając Twoje zdjęcia, żałuję, że do lata znowu kolejne 9 miesięcy muszę czekać.. 😉
Słyszałam o Splugen, ale zdjęć nie widziałam. Niezwykłe miejsce! Ale to namiot z tesco pod fortem zmiótł mnie z ziemi. Piękno fortyfikacji i zwykły szałasik, to działa na moją wyobraźnię 😉
Szum wodospadów, dzwonki zwierzyny, zazdroszczę 🙂
Ale zawsze można gdzieś wcześniej pojechać 🙂
Cieszę się, że Ci się podoba 🙂 Naprawdę polecam to miejsce! I namiot z Tesco 🙂