Dwa lata podróżowania w trójkę za nami i musimy Wam powiedzieć, że minęło to nie wiadomo kiedy! Jeżeli ktoś Wam kiedyś powiedział, że z dzieckiem czas leci jak szalony to miał rację. W tym wpisie chcielibyśmy opisać jak wyglądały nasze perypetie z niemowlakiem na pokładzie i jak dawaliśmy sobie z tym radę. Dużo czasu poświęciliśmy na to, by przygotować się na przeciwności losu, ale jak to czasami bywa nie nad wszystkim da się zapanować. Wiele kanałów na Facebooku, blogach i Instagramie okazała się skarbnicami wiedzy i inspiracjami, a niektóre zupełnie nie zdały testu. Możliwe więc, że nasza historia przyda się komuś z Was w planowaniu swoich podróży z dzieckiem. A może nie? 🙂
Pierwsze wspomnienia z niemowlakiem - jak ogarnąć nową rzeczywistość?
Leoś urodził się dla nas w zwariowanym czasie. Od dłuższego czasu czekaliśmy, aż nasz deweloper, od którego kupiliśmy mieszkanie, skończy prowadzić wszystkie niezbędne prace do otrzymania wszystkich pozwoleń. W sumie przeciągnęło się to około rok od czasu, który mieliśmy obiecany odbiór mieszkania. Z tego względu zaplanowany remont i wykończenie mieszkania było spasowane na styk z wyznaczoną datą urodzin Leosia ( 10 czerwiec ) – ale Leoś postanowił przyjść na świat wcześniej o dwa tygodnie. W konsekwencji tych działań wszystko musiało zostać przyśpieszone i przez te kilka dni, które spędziłam w szpitalu trzeba było dokończyć montowanie mebli, instalację AGD i w miarę ogarnąć porządki po budowie (uwierzcie, że kurz był jeszcze kilka miesięcy po wprowadzeniu się…). Wszystko odbyło się więc na dużych obrotach i powrót do domu okazał się być równie wyczerpujący co sam poród. Postanowiłam karmić Leosia wyłącznie piersią co jest wymagającym zdaniem. Pomimo otaczającej mnie presji i porad butelkowych ustałam przy swoim, i wytrwale przykładałam go do piersi. Pierwsze tygodnie zleciały więc w takim tempie, że nie za bardzo je pamiętam. Patrząc na Facebooka niekiedy widziałam osoby, które zaraz po urodzeniu potrafią polecieć z maluchem na przysłowiowy koniec świata i radzą sobie świetnie. Każdy jednak radzi sobie inaczej i ma inne predyspozycje. Pierwsza rada z niemowlakiem: Nie narzucaj sobie tempa i nie porównuj się do innych. Nic to nie daje na dłuższą metę, a tylko może pogłębiać frustrację przez co będzie jeszcze gorzej. U nas pierwsze miesiące był bardzo płaczliwe i w większości przypadków w uspokojeniu nerwów naszemu synkowi pomagała bliskość z ciałem. Idealnie więc sprawdziło się chustonoszenie. Po wielu rekomendacjach zdecydowaliśmy się na zakup chusty z polskiej firmy – LennyLamb, która towarzyszyła nam na co dzień, jak i pierwszych wyjściach w góry.
Nasz pierwszy wyjazd miał miejsce 6 lipca, czyli Leoś miał wtedy około 1,5 miesiąca. Wybraliśmy się wtedy w niskie góry w pobliżu naszego miejsca zamieszkania. Dostosowaliśmy całą trasę w taki sposób, żeby w przypadku dużego buntu można było sprawnie wrócić do auta. Był to też sprawdzian organizacyjny dla nas, ponieważ skończył się czasy, gdy do plecaka mogliśmy wrzucić przysłowiową kanapkę i wodę, i wyruszyć przed siebie. Większą część naszego bagażu stanowiły pieluszki, kocyk do przewijania, kremy do opalania, ubranka na zmianę oraz chusteczki nawilżane. Całe szczęście odpadł nam temat butelek, ponieważ karmiłam wyłączenie piersią. Wejście na Górzec z niemowlakiem przebiegło dość sprawnie. Leoś uwielbiał być w chuście i praktycznie odrazu zasypiał na świeżym powietrzu. Okazało się jednak, że powstał kolejny problem, na który z początku nie zwróciłam za bardzo uwagi – moja kondycja! Niestety przez okres późnej ciąży, porodu oraz pierwszych tygodni w domu moje ciało wypadło z dawnej sprawności a zwłaszcza nogi. Przez to wchodzenie pod górę nie było tak proste, jak zakładałam a dodatkowe kilogramy z przodu nie ułatwiały mi tego zadania. Jeżeli więc w tym miejscu możemy Wam zalecić drugą poradę to: zadbajcie o swoją kondycję i nie porywajcie się z motyką na słońce. Warto swoje wyjazdy rozpocząć od mniejszych szczytów, tak by przywyknąć do nowej rzeczywistości. Sama na początku nie zdawałam sobie sprawy, jak wymagające może być wchodzenie z małym dzieckiem pod górę, dlatego celujcie w niższe góry by sprawdzić samą siebie.
W drugą wycieczkę wybraliśmy się dwa tygodnie później i zdobyliśmy przy tym Wielką Sowę (pierwszą górę powyżej 1000 m n.p.m.) oraz później pojechaliśmy zwiedzić Zamek Książ. Co ciekawe, wejście na najwyższą górę w paśmie Gór Sowich zdobywaliśmy już kilku krotnie i to zawsze z innego szlaku. Dzięki temu wiedzieliśmy, która trasa jest najbardziej łagodna i jak ułożyć sobie wejście, tak byśmy wszyscy czerpali z tego największą radość. Wielka Sowa jest o tyle przyjazną górą, że wybierając trasę z Przełęczy Walimskiej idzie się w większości w cieniu co przysłonecznym dniu jest bardzo ważne. Dodatkowo na szczycie góry znajdziemy wiele miejsca na rozłożenie małego pikniku, podczas którego można przewinąć dziecko, odpocząć i później zwiedzić wieżę widokową. nie jest to jednak trasa na wózek, ponieważ szlak jest zbyt wyboisty i kamienisty.
Czy z niemowlakiem można wychodzić w góry zimą?
Ten temat przez dłuższy czas nie dawał nam spokoju. Podróże w lecie są o tyle łatwiejsze, że nie musimy się martwić o karmienie podczas trasy, zawsze można rozbić mały obóz i odpocząć podczas marszu co w wielu wypadkach jest bardziej komfortowe dla dziecka oraz rodziców. W zimie niestety większość z tych podpunktów jest niemożliwa do spełniania. Z tego powodu warto wybierać szlaki krótkie, przyjemne i mające schronisko na swojej trasie. My podczas sezonu zimowego zrealizowaliśmy zaledwie dwie trasy – na Strzechę Akademicką oraz Orlicę. Trafiliśmy też poniekąd na martwy sezon, ponieważ schroniska szybko zostały całkowicie zamknięte przez sytuację pandemiczną. Przez to, pomimo dobrego przygotowania i posiadaniu ocieplanej bluzy typu kangurek z LennyLamb nie mogliśmy zbytnio poszaleć. Ogólnie rzecz biorąc nie ważne jakbyście się przygotowali do podróży zimą z dzieckiem w górach, to i tak napotkacie pełno spojrzeń dezaprobaty.
Dla nas podróż z dzieckiem w góry jest jak najbardziej możliwa, jednak wymaga dużo większych umiejętności planowaniu niż w przypadku lata. Potrzeba też do tego dobrego wyposażenia i nie ma tutaj odwrotu. Z pewnością niezbędne będą kijki, które poprawią Waszą stabilność i odciążą nogi. Dobra i ciepła bluza typu kangurek była dla nas bardzo wygodnym rozwiązaniem, ponieważ zapewniała dziecku bardzo dobrą ochronę przed wiatrem dla jego całego ciała. W przypadku nosidełek lub chusty zawsze kończyło się na tym, że nogi oraz ręce zostawały najbardziej narażone na wychłodzenie, dlatego bluza bardzo dobrze uzupełniła nasz ekwipunek. Raki na nogi, termosy z jedzeniem i piciem, koc termiczny (zawsze warto mieć w plecaku nawet cały rok!) i bardzo duży bagaż zdrowego rozsądku – to rzeczy których nie może u Was zabraknąć.
Wyjazdy zagraniczne z niemowlakiem
W wieku 4 miesięcy pojechaliśmy z Leosiem na wakacje do Chorwacji. Cała droga z naszego miejsca zamieszkania aż do północnej części Chorwacji zajmuje około 12 godzin co przy tak małym dziecku jest długą trasą, którą postanowiliśmy rozbić na dwa odcinki. Z tego względu pierwszy postój zaplanowaliśmy w Słowenii w pobliżu górskiej miejscowości Rogla. W podróży samochodem z niemowlakiem warto pamiętać o tym, żeby robić postoje minimum raz na 3h jazdy ze względu na długi pobyt dziecka w foteliku, który negatywnie wpływa na jego kręgosłup. Pamiętamy, że sam proces pakowania się na pierwsze wakacje z 4 miesięcznym dzieckiem był dość śmieszny, ponieważ zapakowaliśmy do naszego kombi chyba wszystko co możliwe – przenośna wanienka do kąpieli, koce, parasole, leki, maści, ubrania na każdą ewentualność, wózek z gondolą plus niewielką a część naszych ubrań. Może to się wydawać komuś przesadzonym bagażem, ale jeżeli dzięki temu macie się mniej stresować, a w dodatku samochód pozwala Wam na podjęcie takich gabarytów to warto wziąć ze sobą co wydaje Wam się potrzebne.
Co do samej podróży to wyjechaliśmy około godziny 22 z naszego Lubina, tak by w Czechach być zaraz po północy. Dzięki temu nie zaburzyliśmy mocno rutyny spania Leosia, a w dodatku zyskaliśmy jeden dzień na winietach. Do Słowenii dojechaliśmy około godziny 7 rano przy czym robiliśmy częste odpoczynki na rozprostowanie kości, nakarmienie i przebranie Leosia itp.
Pamiętajcie, jeżeli chcecie wybrać się z dzieckiem za granicę należy wyrobić mu paszport. Jest on ważny przez 5 lat i w łatwy sposób można wypełnić go online za pomocą profilu zaufanego. Zdjęcie można zrobić samemu telefonem, na białym tle i wkomponować do kreatora w formularzu online. Dzięki temu nie będziecie musieli się stresować i martwić wizytą u fotografa a sami, w przyjaznym środowisku będziecie mogli uchwycić swoją pociechę. Dodatkowo Wasza wizyta w Urzędzie ograniczy się tylko do odbioru dokumentu.
Powrót z Chorwacji zaplanowaliśmy na trzy odcinki, tym razem z postojem w okolicach Sopron na Węgrzech oraz w Czechach. W każdym nocowaliśmy i spędziliśmy jeden dzień by pozwiedzać okolicę. Musimy przyznać, że okolice Sopron bardzo nas oczarowały. Piękne miasteczko z zamkiem na obrzeżach oraz fenomenalnym kamieniołomem zagospodarowanym jako teatr z muzeum historycznym opisującym prehistoryczne dzieje. W większości tras używaliśmy wyłącznie chusty, ponieważ wózek z gondolą zajmował dużo miejsca i bał bardzo nieporęczny na wyboistym terenie.
Trasy na wózek z dzieckiem na Dolnym Śląsku
Z racji tego, że czasami dostawaliśmy od Was pytania o szlaki górskie, które można zrealizować z wózkiem postanowiliśmy przetestować kilka propozycji. Nigdy wcześniej nie zwracaliśmy uwagi na to, czy dany szlak można przejść na czterech kołach, czy też nie dlatego było to dla nas zupełnie nowe wyzwanie. Niektórych szlaków byliśmy pewni, tak jak na Jagodną, na którą prowadzi praktycznie płaska i szutrowa droga, czy też do Schroniska Orle/Chatki Górzystów z Polany Jakuszyckiej. Niektóre podczas tych dwóch lat przeszły restrukturyzację i np. teraz bez problemu dojdziecie z wózkiem do Zamku Bolczów w Rudawach Janowickich. Nas jednak ten typ podróżowania nie przekonał. W dodatku Leoś też nie za bardzo współpracował w wózku i widzieliśmy, że go rozleniwia. Niechętnie chodził i cały czas pakował się do wózka. możemy jednak przytoczyć Wam kilka innych ciekawych szlaków, które powinny być do wykonania z dzieckiem z wózkiem : Szlak na Torfowisko pod Zieleńcem, Chełmiec, Strzechę Akademicką z Karpacza, Wodospad Kamieńczyk ze Szklarskiej Poręby, Góra Szybowcowa w Jeleniej Górze.
Aktualne podróżowanie z 2-latkiem na pokładzie
Do dzisiaj Leoś uwielbia podróżować i sprawia mu to wiele frajdy. Każda wycieczka kojarzy mu się z wyjściem w góry i obowiązkowym piknikiem na polance. Z racji tego, że wyrósł już z chusty i nosidełka postanowiliśmy przetestować inne rozwiązanie – plecak z nosidłem. Jak na razie zdaje on swój egzamin chociaż bardziej służy jako wsparcie podróży niż jako jedyna forma transportu. Zachęcamy Leosia do jak najczęstrzego chodzenia swoim tempem po górach i wybieramy do tego szczyty, które są do niego przystosowane. Często kończy się to tym, że lądujemy w niskich górach lub pagórach (Pogórze Kaczawskie, Rudaw Janowickie, Góry Stołowe, Góry Orlickie itp.) i wybieramy trasy z niskimi przewyższeniami. Wszystko po to, by nie zniechęcić Leosia do podróży w góry i żeby kojarzyły mu się z ciekawą przygodą. Tak więc tym razem podróżujemy prawdziwym Wolnym Krokiem 🙂 Fajnym elementem okazał się dla niego jego własny, mały plecaczek, w który pakuje przeważnie swoje zabawki oraz skarby ze szlaku (kamyczki).
Z dzieckiem na pewno da się podróżować! Wymaga to jednak więcej planowania i dobrego przemyślenia trasy
W planach mieliśmy więcej podróży z naszym Leosiem, jednak sytuacja na świecie mocno ograniczyła nasze możliwości i poprzez to staraliśmy się bardziej eksplorować Polskę, zwłaszcza Dolny Śląsk. Z racji tego, że mieszkamy w tak ciekawym województwie to atrakcji nam nie brakuje i możemy wybierać z wielu ciekawych miejsc jakie nas otaczają.