- Oficjalna nazwa to Księstwo Liechtensteinu;
- Od 1989 roku głową państwa jest Hans Adam III;
- W całym kraju mieszka około 37 tysięcy osób;
- Stolicą tego małego państwa jest Vaduz, drugie co do wielkości miasto w Liechtensteinie (mieszka w nim prawie 5,5 tys. mieszkańców. A w większym Schaan – prawie 6 tys.);
- Jest w nim 11 miast (albo raczej – miasteczek);
- Oficjalną religią jest katolicyzm (w 1997 roku Jan Paweł II nadał kościołowi w Vaduz arcybiskupstwo);
- Jak mówił nam każdy mieszkaniec – Liechtenstein to nie tylko banki – to także wysoko rozwinięty przemysł (np. jest największym na świecie eksporterem urządzeń dentystycznych);
- Kraj ten nie posiada armii;
- Walutą jest frank szwajcarski;
- Mieszkają w nim naprawdę życzliwi ludzie!
- 15 sierpnia mają tam święto narodowe z okazji urodzin poprzedniego księcia.
Na początku przeszliśmy się wzdłuż głównej ulicy. Jak na takie małe miasto było dość sporo ludzi – więc pewnie sami turyści 🙂
W centrum wszystko było ładne i zadbane. Ale jednak brakowało “tego czegoś”… Wjeżdżając do Liechtenstein’u ma się wrażenie że tak na prawdę wcale nie opuściło się Szwajcarii.
Ponieważ po drodze mijaliśmy informację turystyczną, postanowiliśmy tam wstąpić i poszukać jakiejś darmowej mapy miasta. Kiedy już się w nią zaopatrzyliśmy, zobaczyłam pocztówki. Ponieważ nie mieliśmy franków szwajcarskich (bardzo dobrze, że nie udało nam się ich wymienić, bo w Szwajcarii nie wydaliśmy ani grosza), a euro w tamtym momencie do franka miało kurs 1:1, mogłam zapłacić właśnie w tej walucie.
Dokładnie w dniu kiedy wyjeżdżaliśmy… Czyli podczas święta narodowego – Urodzin Księcia Liechtenstein’u.
Po drodze zobaczyliśmy dość oryginalny budynek. Moje jedyne skojarzenie to organy kościelne 🙂 A Wasze?
Droga do zamku jest dość dobrze oznakowana. I można tam dość na dwa sposoby – krętą ulicą, lub po schodach, a następnie ścieżką informacyjną. My wybraliśmy oczywiście drugą opcję.
W jednym miejscu znajdował się punkt widokowy. Widać z niego dwa państwa. Aż do rzeki Ren, którą widać trochę powyżej połowy zdjęcia, to Liechtenstein, a dalej to już Szwajcaria.
Bardzo spodobał mi się pomysł postawienia na drodze do zamku kilku tablic z informacjami o Liechtensteinie. Na każdej tekst był w trzech językach: niemieckim, francuskim i angielskim. Dzięki nim dowiedzieliśmy się o historii tego kraju, ustroju, gospodarce, ludności… O wielu rzeczach 🙂
Poniżej zamieszczam zdjęcie znaku drogowego znajdującego się pod zamkiem. Co na nim jest – ananas? 🙂 I co on oznacza? Trochę się nad tym głowiliśmy, ale nie wymyśliliśmy nic mądrego 🙂 Warto dodać że nie była to żadna naklejka lub wlepka. Jest to fabrycznie zrobione.. I dlaczego ten ananas jest zamaskowany?!
Kiedy doszliśmy do celu, zaczęło trochę padać. I gdzie się skryć? Dookoła żadnych budynków, oprócz… zamku. Chcieliśmy iść zapukać, może książę by nam otworzył i pozwolił przeczekać deszcz, ale w końcu jednak zrezygnowaliśmy z tego pomysłu.
Drugie miasto w Liechtensteinie, jakie odwiedziliśmy, to Schaan. Leży ono bezpośrednio przy Vaduz, więc spokojnie można tam wybrać się pieszo (od centru jednej miejscowości, do drugiej, jest około 3 km). W tym kraju wszędzie jest blisko !
Poniżej ratusz w Schaan:
Liechtenstein to jeden z najbogatszych państw na świecie, ale wcale tego nie widać. Budynki i domy nie są jakieś nowoczesne, ani dobrze urządzone. Raczej powiedziałabym, że przeciętne. Ale tam chyba nikt nie chce pokazywać innym, ile to on nie ma pieniędzy, i jaki wybuduje wielki i drogi dom.
Nawet nie pomyślałam o tym, jak w Vaduz nazywa się klub piłkarski. Ale dzięki napotkanemu billboardowi już wiem!