4,6tys.
Kolejna zimowa wyprawa w góry za pasem. Tym razem odwiedziliśmy Liberec i najwyższy szczyt w jego pobliżu – Jested. Jest to bardzo charakterystyczna góra, ponieważ na jego szczycie znajduje się widoczny z wielu kilometrów budynek kształtem przypominający hiperbolę. Niestety w dniu naszej wspinaczki nie zobaczylibyśmy wieży nawet z odległości 500 m. Wszystko przez intensywną mgłę i ciężkie chmury kotłujące się na Jestedzie. Za to podczas wyjazdu z Liberca pogoda była jak z bajki… Szkoda że nie w czas, ale taki już jest urok podróżowania.
Pomimo niesprzyjającej pogody Liberec okazał się świetną i bliską atrakcją dla Polaków. Atrakcje w mieście nie skupiają się tylko na wyprawach w górach. IQLandia, AquaPark i liczne trasy narciarskie to przepis na dobrze spędzony weekend dla każdego.
Spis treści
Trasa turystyczna na Jested
Początek swojej trasy rozpoczynamy w pobliżu ulicy Jestedckiej. Można nią bezpośrednio dojechać na szczyt samochodem jednak jest to opcja rekomendowana wyłącznie dla gości hotelu Jested. Po dojściu na zajezdnię tramwajową Horni Hanychov będziemy mieli do wyboru dwie trasy – szlak zielony lub czerwony. My zdecydowaliśmy się skorzystać na początku z trasy zielonej i zejść czerwonym odcinkiem. Cała wyprawa nie powinna nam zająć więcej niż 3 godziny jednak przez drobną komplikację wydłużyliśmy ją do około 4 godzin.
Na zajezdni Horni Hanychov znajduje się także najlepszy posąg skoczka narciarskiego jaki do tej pory widzieliśmy. W dodatku jego widok poprzedzał nadchodzący sezon zimowy skoków narciarskich przez co uśmiech z twarzy Agnieszki nie mógł zniknąć przez długi odcinek trasy 🙂 Po krótkiej sesji zdjęciowej odbiliśmy w prawo obok restauracji Domova prosto na szlak zielony. Dla chętnych można jeszcze udać się kilka metrów w górę ulicy by odwiedzić punkt informacji turystycznej i zasięgnąć ulotkę z trasą na szczyt. Początkowy odcinek zielonej trasy jest dość słabo oznakowany dlatego trzeba mieć się na baczności i wypatrywać oznakowań. My zwykle posiłkujemy się darmową nawigacją off-line. W Internecie można ich znaleźć naprawdę wiele. My posługiwaliśmy się Hiking Czech Map zaś w Polsce stawiamy na starą i dobrze znaną mapa-turystyczna.pl.
Aktywne życie Czechów
Na tym odcinku trasy nie zaskoczy nas raczej nic spektakularnego, jednak to co zawsze wprawia nas w zdziwienie jest aktywne życie turystyczne Czechów. Wydaje się, że dla nich rodzinne wspinaczki górskie jak i różne sporty z nimi związane są częścią kultury. Na szlaku spotkaliśmy kilkadziesiąt rodzin z dziećmi w różnym wieku. Od małych szkrabów, których rodzice nosili w specjalnych nosidełkach po starszą młodzież. Myślę, że taka forma integracji rodzinnej zacieśnia mocno więzy pomiędzy nimi, co w przypadku pędzącego trybu życia większości ludzi wydaje się kluczową kwestią, gdy zwyczajnie brakuje nam czasu dla siebie. Góry to więc nie tylko stroma przeszkoda, na która trzeba się wspiąć ale coś znacznie więcej i mam nadzieję, że coraz więcej Polaków to dostrzeże 🙂
Śnieżny Jested
Nasz wyjazd przypadł na okres 11 listopada i ilość śniegu, który powiększał się z każdym pokonanym metrem sprawiał, że wspinaczka przebiegała dość żmudnie. Po około 30 minutach pieszej wędrówki jakość oznaczenia szlaku poprawia się znacząco i raczej nikt z pieszych nie zabłądzi. My niestety nie mogliśmy powiedzieć tego samego o widoczności. Z minuty na minutę mgła się nasilała a punkty widokowe, które mieliśmy mijać w trakcie zdobywania Jestedu odeszły w zapomnienie. Niestety pogody nie mieliśmy na zamówienie, chociaż prognoza mówiła coś zupełnie odmiennego. Nadzieja jednak w nas ciągle tkwiła, że zaraz będzie ładniej, i chociaż na szczycie troszeczkę się polepszy.
W zimowych krajobrazach gór najbardziej podoba nam się ten ład panujący dookoła. Wszystko pokryte grubym płaszczem śnieżnym i od góry do dołu oblodzone drzewa. Często porywisty wiatr i zacinający śnieg tworzy fantastyczne wzory na gałęziach. Lodowe minikolce wyrastające z gałęzi były genialnym pomysłem do sprawdzenia funkcji makro w nowym aparacie, jednak niestety wiatr poruszający nimi wszystko psuł, dlatego nie udało nam się uzyskać perfekcyjnej ostrości obrazu.
Jested 1 012 m n.p.m- Szczyt
Po pokonaniu całkowitego przewyższenia ok. 700 m i dystansie 3.8 km docieramy na szczyt góry. Niestety nasza nadzieja na lepszą pogodę jest tylko czczymi życzeniami i mgła będzie towarzyszyć nam do końca dnia. Jednak jeżeli traficie w bezchmurny dzień to widoki zwalą Was z nóg. Szczyt nie jest zalesiony dlatego korona drzew nie będzie ograniczała Waszej widoczności na Liberec i pobliskie szczyty. Dodatkowo istnieje możliwość wynajęcia sobie lokum w górnych partiach hotelu dzięki czemu Wasz poranek będzie powodem do zazdrości wśród znajomych. O ile nie będzie chmur.
Marsjanin Jestedcki
Kosmiczny kształt wieży telewizyjnej i hotelu sprawił, że powstał tutaj niezwykły pomnik, przedstawiający płaczącego małego marsjanina, który najprawdopodobniej się zgubił. Nie wiemy dlaczego ale dzieci jak i dorośli obrali sobie za przesąd, że zmolestowanie małego marsjaninka
przyniesie im szczęście. Może jest to forma pocieszenia marsjanina? Nie wnikamy, nie oceniamy. Jak to się mówi, co kraj to obyczaj.
A może Wy znacie podobne “dziwne” przypadki wierzeń mających przynieść swojego rodzaju szczęście?
Zejście z Jestedu czerwonym szlakiem
Po krótkim pobycie i rozgrzaniu się w restauracji kontynuowaliśmy swoją wędrówkę z powrotem do Liberca. Początkowa część szlaku pokrywa się z drogą asfaltową, po której ruchem jednostronnym poruszają się auta. Na samym szczycie jak i na parkingu znajdują się światła zmieniające się co 7 minut kierując ruchem. Droga jest na tyle wąska i oblodzona, że takie rozwiązanie jest całkowicie uzasadnione.
Z biegiem czasu pogoda zdawała się polepszać i niekiedy można było zobaczyć małą próbkę tego co powinniśmy widzieć gdyby pogoda nam sprzyjała. Powiem Wam, że trochę nas minęło…
Szlak czerwony przecina się z kilkoma dobrze oznaczonymi trasami narciarskimi. Sezon co prawda jeszcze wtedy nie ruszył dlatego wyciągi stały zamarznięte czekając na swoją porę. Ten odcinek trasy był naprawdę łatwy, chociaż miejscami zamarznięta górka pozwoliła na zjechanie kilkunastu metrach na butach.
Kulminacyjnym momentem w którym należy zwiększyć swoją czujność będzie dopiero przy schronisku Chata Plane. W tym miejscu czerwony szlak zwodniczo prowadzi w prawą stronę. Nim niestety nie dojdzie się do Liberca dlatego trzeba podążyć w jego przeciwną stronę i za Chatą Plane skręcić w lewo, tak by znajdowała się ona po naszej lewej stronie i podążać przed siebie. Tutaj też mapa ma niezgodność z oznaczeniem barwy szlaku. Na próżno będzie nam szukać czerwonej chorągiewki na drzewach. Należy za to kierować się niebieskim oznaczeniem. Prawdę mówiąc był to nasz pierwszy raz kiedy kolory nie zgadzały się z mapą i mieliśmy lekkie wątpliwości co do naszego wyboru szlaku jednak GPS pokazał nam, że idziemy dobrze.
Smutek zaczął się dopiero w drugim dniu, gdy bajeczna pogoda pogoda pokazała nam co naprawdę ominęliśmy. Hiperboidalna wieża wyglądała naprawdę zjawiskowo i żałowaliśmy, że nie mogliśmy zostać w Libercu o dzień dłużej. Gdyby tak było na pewno wspięlibyśmy się jeszcze raz na tą górę. Jednak jest to powód by jeszcze raz odwiedzić to czeskie miasto. Poza tym Liberec ma do zaoferowania znacznie więcej niż sam Jested. Kompleks Babilon i znajdujący się w nim AquaPark oraz IQLandia, ZOO oraz inne pobliskie szczyty zapewnią rozrywkę na kilka dni zarówno dużym jak i małym turystom.