2,2K
Do Szkocji zostaliśmy zaproszeni przez mojego kuzyna i jego dziewczynę. Oczywiście nie mogliśmy odmówić 🙂
Z Wrocławia do Glasgow polecieliśmy liniami Ryanair. Z lotniska do miasta kursują autobusy za około 5 funtów. Następnie, by dojechać do Dundee a potem do Arbroath musieliśmy wydać po 28 funtów za osobę.
Arbroath to małe miasto leżące nad Morzem Północnym. Nas najbardziej zainteresowały pobliskie klify, gdzie najczęściej chodziliśmy. Było to nasze pierwsze spotkanie z takimi nadmorskimi klimatami więc spędzaliśmy tam dużo czasu.
Szkocja Zamek Glamis
Na weekend kuzyn z dziewczyną zabrali nas do zamku w Glamis, w którym mieszkała matka królowej Elżbiety II. Wszystko w środku było bardzo dobrze zachowane, a przewodnik naprawdę ciekawie opowiadał (w dodatku mówił ładnym angielskim, a nie mało zrozumiałą szkocką odmianą – pewnie dlatego, że w naszej grupie byli sami obcokrajowcy). Co ciekawe rodzina królewska od czasu do czasu wizytuje w zamku co dodatkowo podnosi jego prestiż.
Klify (Arbroath Cliffs)
Na klify (Arbroath Cliffs) jeździliśmy rowerami. Musieliśmy czasami je zostawiać przy ścieżce, żeby pochodzić po skałach, przez co trochę panikowałam, bo bałam się że ktoś je ukradnie. Brak ufności do ludzi to cecha której się chyba nigdy nie pozbędę. Ma to oczywiście swoje minusy ale także plusy.
Jednego dnia wybraliśmy się ścieżką na południe od miasta. Droga była żwirowa, a czasem przejeżdżało się przez drewniane mostki. Natura w okół miasta była przepiękna i stanowiła częste miejsce wypoczynku mieszkańców. Cały teren objęty był objęty formą ochrony przyrody dlatego w niektórych miejscach można było poruszać się po ściśle wyznaczonych drogach.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy miejskim placu zabaw. Składał się z dwóch części, które przedzielał duży kawałek dziurawego sera żółtego 🙂 Był on bogato i różnorodnie wyposażony dlatego bawiły się tam nie tylko dzieci jak i starsi (w tym Krystian).
Na polanie oddzielającej plac zabaw od morza było mnóstwo nor. Ku mojemu wielkiemu szczęściu co chwila można było zobaczyć kicające króliki.
Szkocja bardzo nam się spodobała. Może tylko zbyt mocno wiało 🙂 Miasta były zadbane, ceny w sklepach wcale nie takie wysokie, a całkowicie urzekły mnie second handy z książkami.