Jako że w naszych żyłach płynie zew gór, tak więc jasnym było, że Leoś prędzej czy później wyruszy z nami zdobyć szczyty. Stało się to zdecydowanie szybciej, niż później, i już w wieku 2 miesięcy zdobył z nami swój pierwszy tysięcznik. Oczywiście uprzedzając wszystkie pytania – dużo czasu zajęło nam dobre przygotowanie siebie oraz Leosia do takiej wycieczki. Po pierwsze musieliśmy wybrać górę, którą dobrze znamy i jest ona dość mało wymagająca. Po drugie musiała być w większości trasy osłonięta drzewami, tak by nie chodziło się za dużo na otwartym słońcu oraz kolejnym warunkiem była długość trasy. W jedną stronę nie mogła przekroczyć 2 godzin spokojnego marszu. Tak właśnie padło na Wielką Sowę w Górach Sowich, którą już kilku krotnie mieliśmy okazję zdobyć w różnych porach roku.
