Kolejnym ciekawym miejscem w Norwegii, jakie chciałabym Wam pokazać jest Verdens Ende. To najbardziej wysunięty na południe punkt wyspy Tjome. Można tam chodzić po skałach, łowić ryby, a prawdziwi Norwedzy nawet tam pływają 🙂
Po przejściu 300 m od parkingu, po raz pierwszy w Norwegii ukazał nam się widok pełnego morza.
Dzień był ciepły i bezwietrzny, więc miałam lekkie wątpliwości czy zabierać ze sobą bluzę i kurtkę. Ale bez nich nie wytrzymałabym ani chwili. Nie pamiętam, żebym gdzieś spotkała się z tak silnym wiatrem.
Jednak nie zwracaliśmy aż tak bardzo na niego uwagi. Po prostu wszyscy założyliśmy kaptury i podziwialiśmy widoki.
Czasem wydawało mi się, że Norwedzy to osobny gatunek. Większość zwiedzających (Polacy i Turcy), poubierani po samą szyję. I w takim momencie zobaczyliśmy na jednej skałce Norweżkę (bo kto inny?) w bikini stojącą na tym wietrze, który prawie nas przewracał. Za chwilę jakby nigdy nic wskoczyła sobie do wody i zaczęła pływać.
Mam nadzieję że też taka kiedyś będę. Na razie ciężko mi było wejść do fiordu w słoneczny dzień, gdzie temperatura wody wynosiła 20 stopni…
Mimo, że to nie góry, warto założyć odpowiednie obuwie. Podejrzewam, że większość to wie, ale było tam trochę osób w sandałkach.
Chłopaki znaleźli miejsce na łowienie ryb, a że mnie to w ogóle nie pociąga i tylko modlę się zawsze, by niczego nie złowili, miałam dodatkowy czas na zwiedzanie.
Mogliśmy tam nawet udawać Michaela Jacksona z teledysku Smooth Criminal i kłaść się na powietrzu. Tak wiało!
Chodziliśmy tam prawie dwie godziny, Gdyby nie ten wiatr, z chęcią popływałabym tam w morzu i posiedziała na skałach. Może kolejnym razem.
Co jeśli jesteśmy tam z psem i on wykąpie się w morzu? Oczywiście w Norwegii na wszystko jest rozwiązanie!
Przy brzegu czeka na niego specjalny prysznic 🙂