Ponieważ szwajcarskie ceny całkowicie nas odstraszały, a mieliśmy wielką ochotę na obiad, pojechaliśmy stopem na kilka godzin do Austrii. Miasto Feldkirch oddalone jest od Vaduz tylko o 14,5 km.
Dojechaliśmy tam w pół godziny z trzema kierowcami. Pierwszy z nich, starszy pan, dziwił się że jeździmy stopem, mówiąc, że to jest takie niebezpieczne, bo na świecie tyle szalonych ludzi! A jego mina, kiedy powiedzieliśmy, że w Gruzji i Armenii tak jeździliśmy, była bezcenna. Wyrażała na raz przerażenie, zdziwienie, i chyba… zwątpienie.
W Feldkirch mieszka prawie tyle osób co w całym Liechtensteinie – około 30 tysięcy.
My obeszliśmy tylko centrum, które sprawiało wrażenie raczej dużo mniejszego miasteczka.
Jest w nim naprawdę wiele starych budynków, takich jak wieże, zamek, kamieniczki, kościoły… W wielu miejscach można sobie usiąść i odpocząć. Naszym priorytetem jednak było znalezienie marketu i pizzerii (trochę wstyd, ale taka prawda).
Ponieważ jednak byliśmy w centrum, wszystko i tak było dla nas za drogie. Mieliśmy aplikację z restauracjami w pobliżu. Znaleźliśmy dwie, gdzie moglibyśmy zjeść. I nie wiem jak to możliwe, ale akurat te dwa miejsca były zamknięte z powodu urlopu…
Nasze morale bardzo opadły.
Zaraz koło rynku jest supermarket, który chociaż trochę poprawił nam humor. Kupiliśmy sobie bagietki i owoce, które zjedliśmy sobie nad rzeką.
Teraz, kiedy jestem w domu, czuję złość. Feldkirch to takie ładne miasteczko, z wieloma małymi, ale równie interesującymi uliczkami. Tyle zabytków, dookoła góry. A nam nie chciało się za bardzo chodzić, bo myśleliśmy tylko o jedzeniu! Przecież wiedzieliśmy gdzie jedziemy…
Była sobota, więc dlatego w wiele osób wybrało się na spacer do centrum. Siedzieli w barach, kawiarniach, restauracjach. Co mnie ucieszyło, widać było dużo rodzin. Zawsze lepiej się czuję, jak widzę, że rodzice zabierają gdzieś swoje dzieci. Chociażby do miasta coś zjeść!
Podobają mi się miasta, gdzie nie ma wysokich bloków. Nic nie zasłania wtedy widoków dookoła, oraz wież kościołów. Zwłaszcza, jeśli takie miejscowości są położone w górach!
Podczas naszego całego wyjazdu tylko dwa razy jechaliśmy na stopa z Austriakami. Raz do Feldkirch z młodym chłopakiem pracującym w Szwajcarii, który wydawał się bardzo spokojny i cichy, ale jak zaczął opowiadać o wojsku.. „my time in the army was so.. so… so SCHEIßE!”. A drugim razem jechaliśmy z małżeństwem, które postanowiło wybrać się do oddalonego o 50 km miasta w Niemczech, by napić się kawy 🙂