Gaustatoppen – Ciekawy pomysł na wycieczkę jednodniową
Szlak z parkingu na szczyt ma długość trochę ponad 6 km. Wchodzi się na niego przez drewnianą furtkę, przy której wisi mapa całej trasy. Prawdę mówiąc droga na szczyt wygląda dość śmiesznie. Jest on przecież na „wyciągnięcie ręki„. Ale szybko okazuje się, że to tylko pozory.
Wtedy jeszcze szlak był widoczny,
Wraz z dążeniem do naszego upragnionego szczytu, ścieżki coraz bardziej zlewały się ze sobą. Ciężko było nam wyróżnić prawidłową drogę. Szczególnie kiedy natrafialiśmy na „nieprzemierzone” połacie śniegu, po których każdy chodził jak chciał. Oprócz Krystiana, on po nich biegał i skakał. 🙂
Naszą wyprawę co chwilę przerywały foto-postoje. Po prostu nie mogłam nie zrobić sobie zdjęcia z tak pięknym krajobrazem w tle.
Choć robiłam zdjęcia także w trakcie marszu.
Nasi nieodłączni kompani w końcu zaczęli mi pozować. 🙂
Tutaj powoli zaczynały się prawdziwe schody na górę.
Wcześniej towarzysząca nam zieleń i strumyczki, krok po kroku zmieniały się w leżące dookoła gołoborza. Z wrażenia aż musiałam zasalutować na cześć przyrody.
Szlak zaczął przybierać na wysokości. Dwie pierwsze osoby na zdjęciu to wujek Paweł (pomysłodawca całej eskapady) i jego małżonka ciocia Katarzyna (gromkie brawa dla tych dwojga).
TYLKO DLA PAŃ! W tym miejscu ten piękny widok urozmaicili jeszcze Norwedzy bez koszulek z umięśnionymi klatami. 🙂
Już prawie prawie na szczycie (wtedy jeszcze tak myśleliśmy).
Czy Wam te białe plamki na odległych szczytach też przypominają przepyszne placuszki? 😀
Prawie zdobywcy szczytu!
Po chwili przebywania na prawie-szczycie okazało się, że do szczytu czeka nas jeszcze mały spacer. Bardzo się myliliśmy.
Na całe szczęście po kilku chwilach grozy i minutach pełnych adrenaliny, wszyscy dotarliśmy cali i zdrowi na sam szczyt. Z którego rozciągał się niesamowity widok na odległe góry, lasy i jeziora.
Prawdziwi zdobywcy szczytów!
Dopiero podczas schodzenia uświadomiłam sobie nasz wyczyn. Nie powiem, jestem z siebie dość dumna.